piątek, 24 października 2014

Moje usta nie lubią zimna...

I pewnie nie tylko moje ;-) Zawsze gdy na zewnątrz robi się zimno moje usta protestują: zaczynają być spierzchnięte i popękane. Pomadka nawilżająca to mój kosmetyk pierwszej potrzeby, jest w hierarchii gdzieś pomiędzy mydłem i pastą do zębów ;-)

Oczywiście wypróbowałam już bardzo dużo różnych firm, ale jest jedna do której ciągle wracam, czyli Neutrogena - ochronny sztyft do suchych i spierzchniętych ust (SPF 4 lub SPF 20).

Początkowo cena nie zachęcała mnie do zakupu, bo zwykle ta pomadka kosztuje około 10 zł, ale szybko okazało się, że zużywa się wolniej niż inne produkty tego typu. Lubię ją przede wszystkim za szybkie efekty - przy częstym stosowaniu stan moich ust zmienia się dosłownie z godziny na godzinę. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak szybkim działaniem. Neutrogena ma jeszcze jeden duży plus - nie pachnie i nie ma smaku - jest po prostu w 100% neutralna. Jest też dobrym podkładem pod szminkę lub błyszczyk.

Wczoraj w Rossmannie znalazłam wersję z maliną nordycką i postanowiłam ją wypróbować. Zamierzałam ją przetestować przez jakiś dłuższy czas, ale od wczoraj z ust zniknęły mi wszystkie poszarpane skórki, więc tak naprawdę jest za co pochwalić ten produkt już dziś. Sztyft z maliną nordycką ma bardzo delikatny zapach. Podobnie jak inne pomadki tej firmy ma bardzo zwartą strukturę, więc myślę, że wystarczy mi na równie długo jak poprzedniczki. Zapłaciłam za nią 8,99 zł. Chętnie wypróbowałabym jeszcze inne produkty zawierające tę malinę...


Inne pomadki, które stosowałam:
  1. Oeparol - również bardzo dobra jakość, ale szybko się zużywała. Być może kiedyś do niej wrócę.
  2. AA My Lip Care - ogólnie byłam z niej zadowolona, ale nadaje się raczej na lato, kiedy moje usta mają się lepiej, ponieważ nie daje tak spektakularnych efektów jak Neutrogena.
  3. Eveline Lip Therapy - lubię niektóre kosmetyki tej firmy, ale niestety to były najgorsze pomadki jakie miałam (używałam wersji niebieskiej i różowej). Nie widziałam zbyt dużych efektów, a gorzki posmak jaki zostawał w ustach był dla mnie nie do zniesienia.
Używałam jeszcze kilku innych, ale często były to kupione w aptece produkty, których nigdy więcej nie widziałam. Tak naprawdę zawsze wracam do którejś z wersji Neutrogeny i myślę, że tak zostanie na dłuższy czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz