środa, 15 października 2014

AlePychota! czyli o tym, jak foremki silikonowe zagościły w moim domu

Obiecywałam Wam ostatnio, że podzielę się większą ilością informacji dotyczących gazety "AlePychota!". Odkryłam ją, jak zwykle przypadkiem :-) ponad dwa lata temu. Zawsze chciałam mieć silikonowe foremki na muffinki, bo przyklejające się do ciasta papierki doprowadzały mnie już do szału, ale zawsze jakoś odkładałam to w czasie. Dlatego kiedy zobaczyłam w kiosku gazetę z sześcioma foremkami w cenie 4,90 nie zastanawiałam się ani chwili. Foremki okazały się bardzo fajne, chociaż przed pierwszym włożeniem ich do pieca miałam lekkiego stracha ;-)



Szybko stwierdziłam, że nie chce mi się biegać i szukać gazety w kiosku, poza tym w prenumeracie cena była o kilka złotych niższa, więc zdecydowałam się na taki sposób zakupu. Dodatkowym bonusem była elektroniczna waga, którą wydawnictwo wysyłało osobom, które zebrały wszystkie numery. Początkowo planowano 48 numerów i z rozczarowaniem przyjęłam wiadomość, że kolekcja skończy się jednak na 38 egzemplarzach. Na szczęście powstałą lukę szybko zapełniły "Smakowite Wypieki". Napiszę Wam o nich za kilka dni.

Aktualnie różne foremki zajmują całą szufladę w mojej niewielkiej kuchni, a ja już zastanawiam się gdzie umieścić kolejne :-)


Po jakimś czasie okazało się, że nie mogę już żyć bez silikonowych akcesoriów w kuchni. Ciasta i ciasteczka piecze się w nich bardzo dobrze i wygodnie, odchodzą od form bez problemu. Form można używać w temperaturze od -40 do +200-240*C (w zależności od formy). Obecnie nawet chleb piekę w silikonowych keksówkach, a jedynymi rzeczami do których używam form blaszanych są duże i ciężkie ciasta typu sernik czy szarlotka, które piekę w formach 30x40 cm.

Nie ukrywam, że moją główną motywacją było zebranie kolekcji silikonowych foremek, ale również przepisy zawarte w czasopiśmie okazały się ciekawe i warte wypróbowania. "AlePychota!" zawierała zarówno proste przepisy na szybkie desery i przekąski, jak również bardziej zaawansowane potrawy. Raczej nie można się było nudzić wypróbowując wszystkie :-) W kolejnych postach z serii "Coś na ząb..." będę się z Wami dzielić tym, co wyszło mi z tych (i nie tylko tych) przepisów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz